W sklepach zrobiła się pomarańczowo i czarno, a na drzwiach zawisły kolorowe ozdoby w barwach jesieni… To wszystko znak, że Halloween zbliża się wielkimi krokami.
Święto duchów pochodzi ze Stanów Zjednoczonych. Obecnie jest, zaraz po Bożym Narodzeniu najbardziej dochodowym świętem w USA. Święto to przez swój radosny charakter i dowcipne ozdoby i przebrania przywędrowało także do Polski. Ma wielu przeciwników, ponieważ u nas święto zmarłych kojarzy się z zadumą i spokojem, ale także coraz większą ilość zwolenników.
A skoro mowa o Halloween, to nie możemy nie wspomnieć o jednym z najważniejszych symboli tego święta, czyli o Jack-o’-lantern, czyli wydrążonej dyni, w której umieszcza się światełko, dzięki czemu niepozorne warzywo przemienia się w niezwykły lampion. W każdym sklepie można kupić prawdziwe i plastikowe dyniowe głowy wykrzywiające się do nas w czasem zabawnym a czasem groźnym grymasie.
Historia halloweenowych latarni wywodzi się z Irlandii. Tradycja ta prawdopodobnie wywodzi się od legendy o Oszczędnym Jack'u, który zaprosił do baru samego diabła. Nie chciał on jednak wydawać pieniędzy poprosił więc rogatego, aby ten zamienił się w monetę. Kiedy diabeł spełnił jego prośbę sprytny Jack schował monetę do kieszeni razem z krzyżykiem, aby uniemożliwić mu odwrócenie zaklęcia. Kiedy w końcu Jack zlitował się na diabłem i go uwolnił wymusił na nim obietnicę, aby ten dał mu spokój przez kolejny rok. Po upływie tego czasu Jack znów kilka razy diabła wykiwał. Kiedy jednak zmarł nie wpuszczono go do nieba za konszachty z szatanem, lecz do piekła też nie chciano go przyjąć. Od tego czasu dusza jego błąka się po świecie trzymając w dłoni latarnię zrobioną z wydrążonej rzepy.
Jako, że dynia jest do wydrążania dużo wygodniejsza, a dodatkowo zbieramy ją jesienią to awansowała do roli Jack'owej rzepy.
Komentarze
Prześlij komentarz