Piękny zwyczaj kolędowania

 Nieodłącznym elementem okresu Bożego Narodzenia jest kolędowanie. Słowo ''kolędnicy'' dziś kojarzy się większości z nas z grupkami dzieci, które po Bożym Narodzeniu i Nowym Roku w przebraniach chodzą po wsiach i śpiewem wysławiają nowonarodzonego Jezusa. Tymczasem korzenie tego zwyczaju nie wywodzą się z chrześcijaństwa. 


 Jak większość obrzędów okołoświątecznych tak i zwyczaj kolędowania na swoje korzenie ma w kulturze Słowian. Ściśle związany jest ze Szczodrymi Godami, czyli słowiańskim świętem obchodzonym pod koniec grudnia, podczas którego nasi przodkowie celebrowali zwycięstwo światła nad ciemnością. Każdy wieczór miał swoje znaczenie i symbolizował jeden miesiąc w nadchodzącym roku. Nie wykonywano wtedy żadnej pracy fizycznej, oprócz doglądania i karmienia zwierząt gospodarskich. Czas spędzano na ucztowaniu, spotkaniach i właśnie kolędowaniu.



 Kolędowanie pierwotnie było związane z zaklinaniem urodzaju i płodności a jego istotą była wymiana darów. Kolędnicy odwiedzali wszystkie domy składając gospodarzom i mieszkańcom jak najlepsze życzenia i wróżąc im pomyślność i urodzaj a w zamian otrzymywali datki lub smakołyki takie jak słodycze, orzechy czy suszone owoce. Przebierali się, głównie za zwierzęta takie jak niedźwiedź, bocian, baran czy koza, które symbolizowały siłę i witalność. Czasem towarzyszył im żywy koń.


 Samo słowo ''kolęda'' miało wiele znaczeń. Nazywano tak sam obrzęd, ale także dary oraz specjalne pieśni „życzące” oraz powitalne i pochwalne na cześć odwiedzanych gospodarzy. Wraz z nadejściem chrześcijaństwa zwyczaj ten, podobnie jak wiele innych, zyskał zupełnie nową treść i interpretację.



 W Polsce doliczono się ponad 500 kolęd i pastorałek. Najstarsze pochodzą z czasów średniowiecza. A najwięcej powstało w XVII i XVIII, kiedy to śpiewano najpopularniejsze: ''Wśród nocnej ciszy'', ''Lulajże, Jezuniu'', ''Bóg się rodzi''.


W kolędowaniu brali udział chłopcy i mężczyźni, obecnie za kolędników najczęściej przebierają się dzieci. Obchody kolędników rozpoczynają się w okolicach Bożego Narodzenia i trwają do święta Trzech Króli, ale wesołe kolędowanie może także skończyć się wraz z karnawałem.


 Mimo że kolędowanie to stary zwyczaj powszechnie praktykowany na terenie całej Polski, to nie ma jednego, uniwersalnego zestawu życzeń czy pieśni, które przy tej okazji są recytowane czy śpiewane. Grupa kolędników, chodząc od domu do domu, odgrywa mini scenki nawiązujące do Bożego Narodzenia oraz ewangelii o ukaraniu złego króla Herodota.



 Wśród przebrań obowiązkowo musiały pojawić się postaci Trzech Króli, Heroda, Śmierci i Diabła. Główną maszkarą kolędowania był Turoń. Był przedstawiany jako rogate, czarne i włochate, kłapiące paszczą zwierzę. Osoba odgrywająca turonia szła pochylona i okryta derką w sposób mający przypominać posturą i wyglądem prawdziwe zwierzę. Czasami turoń mógł być prowadzony na sznurku.


 Po wejściu wraz z grupą kolędniczą do chaty rozpoczynał figle i tańce, straszył kobiety i dzieci, zachęcany przez prowadzącego kolędnika, który strzelał słomianym batem. Podczas śpiewania kolęd turoń kłapał pyskiem w takt melodii i dzwonił zawieszonym na szyi dzwonkiem. W którymś momencie tych harców następował szczególnie istotny element kolędowania. Turoń padał, a wówczas podejmowano się jego ''cucenia'', czyli masowania, podpalania pod nim słomy, dmuchania i wlewania w pysk kukły wódki, odczyniania uroków. Po takich zabiegach Turoń odzyskiwał siły i znów zaczynał hasać, po czym przedstawienie wkrótce się kończyło. 


 Do dziś kolędowanie jest jeszcze spotykane w niektórych miejscach w Polsce, na Słowacji, w Czechach, Białorusi, Rosji, Ukrainie i Serbii. Prócz tego tradycja ta jest często podtrzymywana przez szkoły, domy kultury, zespoły regionalne stając się elementem folkloryzmu, a przedstawienia kolędnicze i jasełkowe są bardzo popularne jako forma teatru, prezentowana na różnego rodzaju kolędniczych przeglądach i festiwalach.





Komentarze