Święta to magiczny okres, nie bez powodu tak uwielbiany przez wielu z nas. Jak to jednak w życiu bywa, wszystko co dobre, kiedyś jednak się kończy… I wtedy pojawia się pytanie: do kiedy choinka?
Rzadziej choinkę ozdabiamy w samą Wigilię, gdyż tego dnia mamy wiele obowiązków związanych z przygotowaniem kolacji wigilijnej. W niektórych rodzinach, szczególnie tych, w których są dzieci, choinkę ubiera się nawet na początku grudnia, gdyż najmłodsi nie mogą się doczekać tego wyjątkowego dnia, w którym będą mogli umieścić na drzewku świąteczne ozdoby, często takie, które własnoręcznie przygotowali. Choinka może pojawić się w domu nawet w mikołajki, czyli 6 grudnia.
Ci, którzy choinkę mieli w domu już na początku grudnia, po Nowym Roku chowają świąteczne ozdoby. Tam, gdzie są małe dzieci, drzewka stoją dłużej. Drzewko świąteczne jest wspaniałą ozdobą domu, to w końcu trzeba będzie się z nim rozstać. Jeśli chcemy to zrobić zgodnie z tradycją, to możemy dotrzymać jednego z kilku terminów.
Pierwsza wersja to rozbieranie choinki po święcie Trzech Króli, czyli po uroczystości Objawienia Pańskiego, choć wedle innego przekazu należy ją rozebrać przed tym dniem.
Druga data, stanowiąca kolejną granicę, do kiedy rozebrać choinkę, to 12 stycznia, czyli koniec liturgicznego okresu Bożego Narodzenia. Trzeba jednak przyznać, że w polskich domach ta data nie cieszy się popularnością.
Święto Ofiarowania Pańskiego 2 lutego jest ostatnim wyznaczonym terminem na rozebranie choinki. Wtedy czyni się to na placu Świętego Marka w Watykanie, a w Polsce zaś jest to zwyczajowa data, którą uznaje się za prawdziwe zakończenie okresu bożonarodzeniowego. Ze względu na to, że w święto obchodzone 2 lutego ważna jest symbolika światła, a w kościołach święcone są świece, zwane gromnicami, przyjęła się nazwa ''Matki Boskiej Gromnicznej''.
O roli gromnicy tak pisał dziewiętnastowieczny etnograf Zygmunt Gloger: '' te zapalano w czasie burzy i gromów, jako ochronę od niebezpieczeństwa''. Przed udaniem się do kościoła w celu poświęcenia świecy dekorowano ją. W trakcie nabożeństwa bacznie obserwowano gromnicę. Kapiący obficie wosk wróżył długą i mroźną zimę. Przypadkowe zdmuchnięcie płomienia gromnicy podczas powrotu z kościoła zapowiadało śmierć kogoś z rodziny. Zaś trzy krople wosku, które kapnęły na rękę, wróżyły pomyślność.
Wierzono też, że zapalona gromnica odstrasza wilki, które zimą były dużym zagrożeniem zarówno dla ludzi, jak i zwierząt gospodarskich. Dlatego wyruszając w podróż przez las zabierano ją ze sobą. Przekonanie to ma związek z legendą mówiącą o tym, że Matka Boska ocaliła małego wilka przed rozsierdzonymi chłopami i uczyniła go swym sługą. Od tego czasu broniła ludzi przed wilkami, a wilki przed ludźmi.
Według innej legendy, Matka Boska w mroźne noce obchodzi pola z zapaloną świecą w ręku, ochrania oziminy przed zmarznięciem i oświetla drogę zbłąkanym wędrowcom. Tu też towarzyszy jej wilk, zwany ''gromnicznym''.
W wierzeniach ludowych dzień 2 lutego wyznacza połowę czasu zimowego. Dawniej popularne były powiedzenia i przysłowia: ''Gromnica zimy połowica'', ''Gdy w Gromnicę z dachów ciecze, to się zima długo wlecze'', ''Gdy w Gromnicę dzień pogodny, będzie roczek płodny i miodny''.
''Gdy w Gromnicę pięknie wszędzie, tedy dobra zima będzie''. Ludzie bacznie obserwowali świece palące się w kościele i jeśli obficie kapał z nich wosk, oznaczało to jeszcze długą i mroźną zimę. Skwierczenie świecy przepowiadało częste burze i ulewy latem.




Komentarze
Prześlij komentarz