Maj to miesiąc, który zdecydowanie kojarzy się nam wszystkim z wiosną w pełnym rozkwicie. Miesiąc, w którym już nie marzniemy jak w zimie, a jeszcze nie jest tak ciepło jak w upalne dni.
Jednak sam środek tego idealnego miesiąca to czas nagłego nawrotu chłodów, a niekiedy nawet mrozu. W naszej szerokości geograficznej między 12 a 15 maja spodziewać się możemy całkiem poważnego ochłodzenia, które czasami potrafi zaskoczyć opadami śniegu i uczynić pewne spustoszenia w ogrodach i sadach.
Przypomnijmy na początku kim byli patroni tych groźnych dla wiosennych ogrodów dni.
Święty Pankracy żył zaledwie kilkanaście lat, w III wieku po Chrystusie i zginął ścięty mieczem za wiarę, we Frygii. Męczennikiem był także święty Bonifacy, stracony w starożytnym Rzymie za panowania cesarza Dioklecjana. Natomiast święty Serwacy, belgijski biskup (wg niektórych przekazów także męczennik, historycy nie mają jednak co do tego faktu pewności), przeszedł do historii jako orędownik kultu Matki Bożej oraz przeciwnik arianizmu.
Rzymianką była święta Zofia, która wg przekazów odmówiła oddania czci bogini Dianie mimo, że na jej oczach poddano torturom jej trzy córki, a następnie zmarła z rozpaczy na ich grobie. Jest dziś patronką wdów i sierot.
Ktoś mógłby zapytać cóż wspólnego mają ze sobą te cztery postacie, że patronują zimnym, majowym dniom?
Dzięki wieloletnim obserwacjom atmosferycznym zauważono, że załamanie pogody następuje bardzo często w imieniny Zofii. Zimna Zośka, czyli 15 maja, to dzień, kiedy często nagle ponownie pojawiają się nocne przymrozki. Przyjmuje się, że po tym terminie noce powinny być wolne od minusowych temperatur.
Skąd bierze się taki stan rzeczy? Po długim czasie występowania wyżu barycznego następuje zmiana cyrkulacji atmosferycznej. Wiąże się to z napływem zimnego powietrza polarnego na teren Europy Środkowej. To ono jest odpowiedzialne za majowe przymrozki.
Choć ''zimni ogrodnicy'' i ''zimna Zośka'' potrafią narobić szkód, to są oni jednoznacznym i ostatecznym pożegnaniem z zimą. Potem jest już ciepło. Oczywiście aż do pierwszych jesiennych przymrozków.
Komentarze
Prześlij komentarz